3 December 2012

Advent / Adwent









Advent time in my childhood oscillated between two different traditions, which meant two different approaches to this period (and to other issues as well). The German tradition ment that it was 'the time of joyful expectation', it carried the gingerbread oozings, Advent Calendars and sweets. The Polish attitude implied self-restraint, Advent resolution, even fasting. Since I can remember it was difficult for me to grasp annual birth of Jesus, already as a little girl it seemed for me too abstract. But I am still waiting...

Adwent mojego dzieciństwa oscylował pomiędzy tradycjami i tym samym dwoma różnymi podejściami do tego okresu (i innych kwestii także;). Niemiecka tradycja oznaczała, że był to czas 'radosnego oczekiwania'; niosła ze sobą piernikowy zapach, kalendarze adwentowe i słodycze. Polskie podejście sugerowało wyrzeczenie, postanowienie adwentowe, a nawet post. Od kiedy pamiętam trudno było mi pojąć coroczne narodziny Jezusa, już jako małej dziewczynce wydawało mi się to zbyt abstrakcyjne. Ale ciągle czekam...








Nevertheless, there is something difficult to resist in the joyous Advent celebrating. Not the gingerbread oozings (the real and artificial one) but the mere fact that we can enjoy waiting for Christmas. Appreciation of the process, of its every stage; being in a given moment of the annual cycle - that's what I would like to pass on to Kiku. Well, maybe this comes out as some pseudobuddhist-christian-popculture pulp but I guess that Kiku will remember our Advents in an even different way that I'm trying to make it.

Jednak, w radosnym celebrowaniu adwentu jest coś czemu nie można się oprzeć. Nie, nie tylko aromat piernika (naturalny i ten identyczny z naturalnym..), ale sam fakt, że można cieszyć się oczekiwaniem, że Wigilia sama w sobie nie jest jedynym celem. Docenienie procesu, każdego etapu, bycie w danym momencie rocznego cyklu - i to na pewno chciałabym przekazać Kiku. No cóż, może wyszła z tego pseudobuddyjsko-chrześcijańsko- popkulturowa papka, ale Kiku pewnie zachowa to w pamięci jeszcze inaczej.










Thus, I have made for Her the Advent Town, houses with light, spruces with wallnuts... in order not to make her eat some more sweets every day Kiku discovers a picture (hiden in a house) presenting a simple Christmas decoration which she is to make. If there's a spruce assigned to a given day she makes a decoration out of the nutshell.
The town looks nice in the evening, when I get Kiku to sleep, and in the morning... when we have to force ourselves to start our (not fully yet) wintery day.


Tak więc zrobiłam dla Niej Adwentowe Miasteczko, domki ze światełkiem, choinki z orzeszkiem...  żeby nie było ciągle słodyczowo, każdego dnia Kiku odkrywa obrazek (ukryty w domku ) pokazujący prostą ozdobę choinkową, którą ma wykonać. Jeśli jest choinka i orzeszek - ozdoba jest z orzeszka. 

Miasteczko miło wygląda wieczorem przy zasypianiu, ale o poranku także... gdy trzeba zmusić się rozpoczęcia (nie całkiem jeszcze) zimowego dnia.





 Day one - Christmas chain.
Dzień pierwszy - łańcuch choinkowy.






Day two - golden walnut.
Dzień drugi - złoty orzech.

5 comments:

  1. choć wiek już nie ten, to sama bym chętnie umiliła sobie w ten sposób odliczanie do Świąt! świetny pomysł :)

    ReplyDelete
  2. choć wiek już nie ten, to nie miałabym nic przeciwko umileniu sobie odliczania dni do Świąt w powyższy sposób :), świetny i niebanalny pomysł!

    ReplyDelete
  3. dla mnie adwent to przede wszystkim lampiony, których kiedyś nie można było kupić, które robiliśmy z tektury, zdobywanej kalki na witrażyki, wycinałam to z mamą, malowałyśmy, tata z maleńkiej żaróweczki i wielkiej, płaskiej baterii montował światełko.... włączałam to wieczorem, leżąc w łóżku i nie mogłam się napatrzeć... do dziś, kiedy wieczorem widzę dzieci z lampionami w drodze do kościoła, czuję zapach kleju, farb, widzę lutowanie kabelków...
    uśmiechy

    ReplyDelete
    Replies
    1. Też taki miałam!!! (nawet z płaską baterią, ale kalkę zapewne już łatwiej było dostać;) Kiku ma już nowocześniejszą wersję lampionu, ale niestety wstyd się przyznać... u nas roraty tylko dwa razy w tygodniu na 6.00 rano i jak dotąd, mimo usilnych prób, nie udało nam się jeszcze wykorzystać lampionu zgodnie z jego przeznaczeniem..;(

      Delete